
Wyjazd młodzieży z Ośrodka Szkolenia i Wychowania do Szczawnicy
Ranek nie był zbyt słoneczny. Co prawda sprawdzaliśmy pogodę wcześniej, ale zawsze jest szczypta niepewności. Ruszamy w kolejną naszą wyprawę. Po drodze mijamy następujące miasta: Katowice, Kraków, Nowy Targ. Drogowskazy wreszcie kierują nas w stronę Zapory Wodnej na Dunajcu i Zamku w Niedzicy, w którym podobno straszy. Oblodzone Jezioro Czorsztyńskie w styczniowym słońcu dodaje uroku całej okolicy. Chwila spaceru po zaporze i oczywiście pamiątkowe fotki, bo aż trudno oprzeć się tym krajobrazom. Udajemy się na kwaterę, chwila krótkiego odpoczynku, „coś na ząb” i Szczawnico nadciągamy. Miasteczko w wieczornej odsłonie robi wrażenie. Piękne ozdoby i iluminacje to jest to. Wieczorową porą szum Grajcarka (rzeki) również jest urokliwy. Jak na pierwszy dzień jest dużo dobrych emocji, a może i trochę zmęczenia, bo przecież „odkryliśmy” kryte lodowisko. Kolejnego dnia ruszamy do Wąwozu Homole. Tutaj śnieg, drzewa, woda i góry tworzą niesamowitą wspólnotę. Coś pięknego, aż dech w piersiach zapiera. Kolejna atrakcja to Wodospad Zaskalnik- tu też natura potrafi pokazać swoje piękno. Podczas krótkiej przerwy jeden z naszych uczestników proponuje wjechać wyciągiem na szczyt Palenicy na zachód słońca. To był rewelacyjny pomysł! Widoki jak z pocztówki, a Tatry jak na wyciągniecie dłoni. Trzeci dzień to również nie lada przygoda. Odwiedzamy Bramę w Gorcach. Miejsce robi niezwykłe wrażenie, kiedy chodzi się w koronach drzew przy powiewie lekkiego wietrzyku i promieniach słońca. Chyba zasłużyliśmy na taką pogodę (pewnie byliśmy grzeczni😊). Niestety nasz czas nie jest z gumy, musimy wracać. Co prawda troszkę zmęczeni, ale wracamy do Olesna w znakomitych humorach oraz naładowani pozytywną energią. Wraz z cudownymi wspomnieniami krążącymi w naszych głowach po takich przygodach, które mamy nadzieję, że wkrótce powtórzymy.
Aneta Wiatr-Żyta, Arkadiusz Gigiel